Dziś krótkie podsumowanie sprzętowe Harpagana. Rozpiskę zrobiłam po pierwsze po to, żeby zobaczyć, ile tych rzeczy naprawdę jest i co mogłoby być zbędne za rok. Niestety pamięć nie tak dobra jak kiedyś i jak czegoś nie zapiszę, to mi z głowy ulatuje. Być może taka rozpiska komuś pomoże w spakowaniu się na podobną imprezę. Maniaków sprzętowych zapraszam do dyskusji ;) Po zrobieniu tej listy widzę, że uzbierało się tego zaskakująco dużo!
Warunki:
Temperatura według prognozy +7°, ile było naprawdę, tego nie wiem. Dość sucho, słaby wiatr, trochę słońca. Start 6.30 (po ciemku), limit 12 h.
Rower i wyposażenie nawigacyjne:
1. Mała torebka podsiodłowa, a w niej: dętka, mała pompka presta, zestaw łatek, tool uniwersalny.
2. Trójkąt, a w nim: lampka mocna przednia Sigma, cienki przemakający ortalionik z perteksu jako zapas.
3. Licznik, mapnik, zestaw małych lampeczek przód/tył (tylko widoczność na drodze).
4. Reszta wyposażenia nawigacyjnego: kompas na ręku, linijka (centymetr) na szyi.
Czego mi zabrakło? Przede wszystkim czegokolwiek do pisania. Na Harpaganie wycena punktów podana jest w małych, niepraktycznych tabelkach. Można też wykuć na pamięć, ale z moją "pamięcią wiewiórki" to bardzo ryzykowny pomysł. Warto już na starcie wpisać wycenę obok punktów. Ja to zrobiłam korzystając z uprzejmości obsługi jednego z punktów, która pożyczyła mi długopis. Trójkąt okazał się mało trafiony - przy mojej malutkiej ramie kolidował z bidonem. Jednak z plecakiem nie chciałabym jechać, muszę pomyśleć o jakimś innym patencie. Może większa torebka podsiodłowa rozwiąże sprawę. Czy Święty Mikołaj to czyta? ;)
Ubranie:
5. Długie spodnie rowerowe, lekko ocieplane, Alpinus.
6. Rhovyl, bielizna wełniana (zamiast polara, zdjęłam po pierwszym pk), bluza Vitesse z tych nieco cieplejszych - ta ostatnia to moja ulubiona bluza ze względu na suwak przez całą długość i środkową kieszonkę zapinaną na suwak. Można w niej bezpiecznie przewieźć kasę i chipa, nie martwiąc się, że wypadną na jakimś wyboju.
7. Rękawiczki lekko ocieplane - niestety to był mało trafiony pomysł, musiałam większość trasy przejechać bez rękawiczek, bo było w nich za ciepło, lepszym rozwiązaniem byłby komplet cienka rękawiczka biegowa + krótka rękawiczka rowerowa.
8. Skarpetki wiatro- i wodoodporne Sealskinz (świetnie zastępują dodatkowy ochraniacz, można w nich jechać do około zera stopni).
9. Buty letnie Shimano M-122.
10. Na głowie buff, kask, okulary jasne.
11. W kieszonce kasa i dowód w wodoodpornym woreczku, 2 chusteczki, chip startowy.
Poza rękawiczkami reszta zestawu była jak najbardziej trafiona. Mogłam nie brać wełnianej bielizny, zamiast tego na starcie użyć ortalionu i to by wystarczyło. Natomiast jeśli chodzi o jazdę w letnich butach i wspomnianych skarpetkach, to był to strzał w dziesiątkę.
Jedzenie i picie:
12. 5 batoników z chałwy Wedla, z czego zjadłam tylko 4.
13. 2 znalezione po drodze batoniki (truskawkowy power-cośtam i snickers).
14. Bidon 1 litr - Muszynianka.
15. Marcin wiózł dodatkowo 0,5 l coli, którą wypiliśmy wspólnie pod koniec.
16. Garść chipsów od obsługi na jednym z punktów.
Jedzenie było w porządku, ilość wystarczająca, może nieco zbyt monotonne. Koniecznie muszę brać coś słonego! W zasadzie nie jest problemem coś zabrać, tylko zmusić się w trakcie wysiłku do regularnego jedzenia. Muszynianka przy tej temperaturze jest dla mnie wystarczającym i bardzo dobrym izotonikiem.
O ile dobrze pamiętam to przez wiekszość trasy wiozłaś w trójkącie taką fioletową kurtkę ortalionową, którą założyłaś pod koniec zawodów.
OdpowiedzUsuńno i? napisałam o tym, punkt 2
OdpowiedzUsuńJa do zestawu narzędzi dodałbym skuwacz do łańcucha. Sam takie coś tym razem wiozłem. Zdarzyło mi się kiedyś, ze "zaciągnąłem" łańcuch i skreciłem jedno ogniwko o 45stopni bedąc 15km od domu w lesie. Na Harpaganie wolałem podobnej rzeczy nie ćwiczyć ;)
OdpowiedzUsuńCo do jedzenia. Na części rowerowej trasy mieszanej (czyli połowa Waszej) wciągnąłem 2 żele enervit i 1 hammer gel (ten ostatni ze sklepiku w bazie). Przed wyjazdem na rowerową - 1 galaretke enervit. Picia niecałe 1.5 litra. Wystarczyło.
pozdrawiam
TJ
Skuwacz mam w toolu i zawsze mam przy sobie w torebce podsiodłowej. To żelazny zestaw ;) Zdarzało mi się już zrywać łańcuchy, niby teraz mam jakiś lepszy, ale licho nie śpi... Zwłaszcza, jak suma cyfr w numerze startowym wynosi 13 :)
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko ja jem tak mało? A piło się faktycznie przy tej pogodzie niewiele.
Dla porównania na pętli pieszej "wciągnąłem" zestaw: 2 żele enervit, 1 snickers, kilka cukierków Kopiko ;). Napojów ok. 1.5 litra w camelu (tez enervit). W przerwie między łażeniem a rowerowaniem trochę zimnej kawy bez dodatkowego jedzenia. Czy duzo czy mało - nie wiem. Ale ja mam spore zapasy na sobie ;)
OdpowiedzUsuńdopisał anonimowo TJ...
OdpowiedzUsuńPodobno im więcej się trenuje, tym szybciej inicjowane są przemiany tłuszczowe - a więc można wziąć mniej na trasę, nie jest się obciążonym i można szybciej napierać ;) Wystarczy porównać chociażby plecaki pełne kanapek, które biorą początkujący na trasy piesze setek z tym, co bierze czołówka. Kiedyś zapytałam Michała Jędroszkowiaka, co miał na setce bez przepaku. Były to chyba dwa (słownie: dwa!) batony ;) Ale też można się na tym "przejechać". W tym roku np. na Skorpionie Maciek (który nie spodziewał się, że będą robić trasę ok. 24h) musiał kupować pączki w sklepie. Z kolei na Rzeźniku w pewnym momencie odcięło mu prąd i musieli wyżebrać batoniki od turystów na Połoninie Wetlińskiej.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko jest gdzieś kompromis ilości jedzenia - i pewnie im dłużej się startuje, tym lepiej można się spakować. Mi zwykle szkoda czasu na postój w sklepie i wolę te parę batoników mieć ze sobą.
sprawdzona spinka
OdpowiedzUsuńłatka na oponę
mały zip do zabezpieczenia zerwanej szprychy
hak, przez hak się można wycofać
drobiazgi, ale mogą uratować skórę
a mógłbyś przybliżyć patent ze szprychą?
OdpowiedzUsuńPewnie chodzi mu o to, że jak się np urwie w połowie to górnej połowy nie da rady wyciągnąć bez zdejmowania dętki i opony (dolną część z główką _zazwyczaj_ wyciągnie się z kołnierza piasty...) i wtedy mocuje się jakkolwiek do innej szprychy... No chyba, że ktoś jeździ na kołach 16-sto szprychowych ... ;)
OdpowiedzUsuńpozdro
TJ
o to mi chodziło
OdpowiedzUsuńKazig ;)
o, helou Kazig ;) odpukać to mi jeszcze szprycha nigdy nie poszła, a zipa to bym chyba brała z nr startowego w razie czego
OdpowiedzUsuńjedziesz na MTBO z kasą do wygrania w ten weekend?
Co do temperatury - rano było ok. 3 stopni, w dzień ok. 10 st. Na głowę, przy takich temperaturach, polecam kominiarkę (nie za grubą).
OdpowiedzUsuń