czwartek, 29 maja 2014

Bez mapy, bez GPS

Lubię włóczyć się po okolicy. Kiedy jeżdżę sama, nie muszę się spieszyć, oglądać na wcześniejsze plany. Czasem skręcam wtedy w drogi zwykle omijane, jakieś polne miedze, w które nigdy się nie zapuszczaliśmy. W ten sposób odkrywam nowe połączenia znanych miejsc. Ostatnio znalazłam nowy, duży staw, obok którego przejeżdżaliśmy setki razy.

Lubię spotkać gdzieś w polu pracującego człowieka. W pełnym słońcu zatrzymać się i zapytać o drogę. Każdy ma teraz GPS i mapy w komórce (ja nie mam). Podobno coraz mniej osób pyta o drogę. A to taki sympatyczny zwyczaj.

GPS nie powie Wam, czy droga jest zarośnięta, czy błota dużo, czy się przejedzie rowerem i czy w tym gospodarstwie na horyzoncie nie mają zwyczaju puszczania luzem psów.*

* Zwyczaj, którego bardzo nie lubię...