poniedziałek, 18 października 2010

Po Harpaganie

Wstyd przyznać, jak wielkie porobiły mi się zaległości w relacjach. O Odysei w końcu nie napisałam nic, choć ciągle mam ten fantastyczny start w pamięci. Za to opisałam nasz wspólny występ z Sahibem na Harpaganie na naszej teamowej stronie, o tutaj.

Ten Harpagan na pewno przejdzie do historii, ale nie za sprawą trasy rowerowej. Tym razem wyczyn Maćka Więcka na trasie pieszej przyćmił rowerowe dokonania. Czas 10.29h jest nowym rekordem orienterskich setek. Obok moja lanserska fotka z Mistrzem.

Trasa rowerowa była łatwa, pogoda i warunki dobre. Mimo to mamy tylko dwóch rowerowych harpaganów, natomiast pieszych bez liku (statystyki organizatorów mówią o ponad 200 osobach, ale na oficjalne wyniki ciągle czekamy). Całą trasę rowerową przejechali w limicie tylko Daniel Śmieja i Tomasz Widuchowski. Obaj już wcześniej mieli na koncie tytuły rowerowego harpagana, tak bardzo pożądane i trudne do zdobycia. Trzy kolejne osoby przejechały co prawda całość, ale nie mieszcząc się w limicie, za co dostały kary czasowe. Jak zawsze trasa wzbudza przeróżne spekulacje i kontrowersje - czy powinna być tak łatwa czy trudniejsza, czy była dobrze oszacowana pod względem odległości, jaki był optymalny, zaplanowany przez budowniczego trasy wariant itp.

Nasz występ w sumie wyszedł nadspodziewanie dobrze, a współpraca była tak dobra jak na Odysei, z czego bardzo się cieszę. A formę trzeba jeszcze troszkę podszlifować ;) jak zawsze. Zajęliśmy 45 i 46 miejsce (choć powinno się liczyć ex aequo jako 45, różnica wynika z elektronicznego pomiaru czasu przy pomocy chipów).

4 komentarze:

  1. No i co z tą kaszubską wieżą obserwacyjną? Była, czy nie? A może ją przeoczyłaś? Mnie udało się przeoczyć zjazd na pk7. Chyba przyciągał mnie wielki magnes mety ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ok, zaglądam na mapę - opis punktu 3 brzmi "wieża widokowa", ale my na ten punkt ominęliśmy ;) A na pk17 chyba jednak nie było wieży. Tak czy inaczej, żadna z nich nie byłą Wieżycą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziwna ta nieporównywalność tras (co widać na przykładzie liczby Harpaganów) pieszej i rowerowej. Jakoś tak organizatorzy nie potrafią chyba do końca dobrać stopnia trudności. Mi najbardziej odpowiadają takie w których kończy 15 - 25 %. Wtedy wydają się wystarczająco trudne by nazwać je ambitnymi ale też są do zrobienia.

    OdpowiedzUsuń
  4. A skończył ktoś kiedyś całą rowerową Nocną Masakrę? Albo całego Grassora? Czy to scorelauf jest taki trudny? Przecież piesi są w stanie zrobić TP Grassora w limicie, choć to też scorelauf. A przecież czołowym zawodnikom jak Wigor, Bronek albo Piotrek Buciak naprawdę nie można zarzucić słabej łydki ani nawigacji ;)
    Osobiście jestem ciekawa czy kiedyś jakiejś dziewczynie uda się zrobić rowerowego Harpagana.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. :)