Konstelacja zawodów rowerowych na orientację w kalendarzu sprowokowała mnie ostatnio do dwóch startów przy najbardziej znienawidzonych przeze mnie okolicznościach czyli w skrajnym upale. O ile w Mławie na Funex Orient trasa była dość sympatycznie poprowadzona, przejezdna i z punktami kontrolnymi w chłodnych bunkrach i w rzekach, o tyle wczorajszy WSS we Wronkach dał mi się mocno we znaki. Dla mnie była to najtrudniejsza do tej pory impreza z Pucharu Polski (na podsumowania przyjdzie oczywiście czas po sezonie).
Długi okres bezdeszczowy sprawił, że piachy Puszczy Noteckiej były wyjątkowo nieprzejezdne i przykre dla rowerzystów. Im lepiej droga wyglądała na mapie, tym gorsza okazywała się w rzeczywistości. Żar lał się z nieba, gzy i komary miały używanie. Tylko nawigacja była bezproblemowa za sprawą dobrej i aktualnej mapy. Chyba jeszcze nigdy upał mnie tak nie wykończył, pomimo że zdarzyło mi się leżeć (!) koło punktu i gapić w niebo w celach relaksu na trasie. Do bazy wróciłam na długo przed limitem czasu i bez kompletu punktów.
Wielkopolska Szybka Setka pozostała „szybką” już tylko z nazwy. Na trasie pieszej setki pierwszy wpadł na metę Michał Jędroszkowiak z czasem ponad 16 h. To ponad 5 h więcej niż w zeszłym roku wykręcił na tej imprezie Maciek Więcek!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i komentarz. :)