Jutro jadę do Mławy na Funex Orient. To zawody na orientację, których wynik liczy się do Pucharu Polski w Maratonach Rowerowych na Orientację. Wszystko było by dobrze, gdyby nie zapowiadany zwrotnikowy upał. Bardzo chciałabym pojechać na lekko, bez plecaka z camelem. Niestety na mojej małej ramie wchodzi tylko jeden koszyk na bidon!
Właśnie spędziłam około godziny kombinując ze wszystkimi koszykami i bidonami, które mamy w domu. W końcu upchnęłam dwa bidony. Ten drugi ledwo daje się wyjąć, więc to raczej prowizorka. To daje 1,5 litra. Batony i telefon do kieszonek. Jakoś to będzie.
Rower wygląda jak choinka. Jeden koszyk stary, żółty, ma w sobie coś kultowego i starte nieczytelne napisy. Drugi - nówka sztuka - pożyczony od Sahiba, czarno-biały, błyszczący jak spod igły. Bidony czerwone, lekko porysowane, z żółtymi ustnikami. Piękne to jest, ale w surrealistycznym guście.
Nie byłabym może tak estetycznie nastawiona, gdyby nie te mądrości co mi Błażej pakuje zawsze do głowy w serwisie, że rower na starcie ma być czyściutki, wypucowany, a wszystko powinno być pod kolor. Rama jest stalowobłękitna :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i komentarz. :)