...Nocną, oczywiście. Za 24 godziny startujemy. Właśnie zaczynam się pakować. Wygląda na to, że pogoda będzie nietypowa. Raczej nie ma co liczyć na śnieg, który przez 2 ostatnie lata umilał te ostatnie w roku zawody. Szkoda, bo mimo bardzo nieprzyjemnych mrozów (odpowiednio -20°C w 2010 i -15°C w 2011), jazda po śniegu miała w sobie wiele uroku.
Daniel, z którym rozmawiałam chwilę, gdy rozstawiał punkty, mówi, że w lesie dużo błota, zwłaszcza w okolicach zrębów. Ale to przecież normalne. Poza tym piachy, szutry, standard. Chyba letni rower? I jest ciepło.
Sama jestem ciekawa, jak będzie. Najważniejsze, że w ostatniej chwili Monika zdecydowała się wystartować, więc będziemy po prostu dobrze się bawić!
Idę przykręcać bloki do zimowych butów...
Moje wstępne gratulacje, Och-Mistrzyni! Mam nadzieję, że uda mi się uściskać dłoń czempionki na Harpie na wiosnę.
OdpowiedzUsuńDzięki! Czemu nie wpadliście? Było super ;) o tym wkrótce - w relacji.
OdpowiedzUsuńJak urwałem hak w Elblągu, to przez 3 tygodnie roweru nie miałem (nie wiem jak inni, bo to mój pierwszy urwany hak, ale Corratec zmienia kształt haka co parę lat nawet w obrębie jednego modelu), potem mi się dziecko pochorowało i nie szło z nim jeździć rowerem do przedszkola. No i jakoś tak sflaczałem, że mi się nie chciało pchać na drugi koniec Polski, żeby zobaczyć dwa PK i wrócić na metę. Musimy tu w Kraku coś wymyślić, żeby przeciągnąć trochę MTBO na południe. Byłoby zdecydowanie łatwiej... niektórym.
OdpowiedzUsuń