Nie chodzi wcale o cenę roweru... Dziś pyknęło mi 5000 km przejechanych w tym roku kalendarzowym.
Dla jednych to śmiesznie mało, dla innych dużo. Dla mnie - w sam raz. A póki co pogoda sprzyja, więc ostatni słupek jeszcze powinien podrosnąć. Zdaje się, że w kategoriach wpisów powinnam dodać etykietę "lans" ;)
Okrągły kilometr świętowałam z Moniką i z Piotrkiem na poboczu drogi w Wilczej Górze. A wróciwszy do domu wypiłam z tej okazji dobre piwo na spółkę z Sahibem i wciągnęłam spory kawał czekolady (do tego każda okazja jest dobra, prawda?).
Na zakończenie pragnę podziękować mojemu licznikowi, że od 18597 kilometrów jeszcze ze mną jest i nie zapodział się w żadnych krzakach.
Cześć !
OdpowiedzUsuńMyślę,że wynik jest całkiem niezły.
Ja w tym roku przejechałem 11950 km.
Pozdrawiam.
P.S.Mam nadzieję,że w przyszłym roku spotkamy się na jakimś wyścigu.
Headhunter
No, no, piękny wynik. Ale ja na swój nie narzekam. W zeszłym roku zabrakło mi chyba 120 km do 5000 ;)
OdpowiedzUsuńCześć!
OdpowiedzUsuńKiedyś wyczytałem że o zaawansowanym amatorze możemy mówic gdy w sezonie spędzi na rowerze około 300h. Zakładając średnią prędkość w MTB 20km/h to wychodzi 6000 km. Zatem wszystko się zgadza. Dla ciekawości powiem że to samo opracowanie mówiło że zawodowiec spędza 800h. Ja z racji sprzyjających okoliczności przyrody w tym roku zaliczam się do bardzo zaawansowanych amatorów aczkolwiek daleko mi do zawodowców. Napisz jak rozwiązujesz zagadnienie napędu (jazda na 2-3 łańcuchy itp). Ja "zużywam" po dwa łańcuchy na rower czyli w sumie 4 w sezonie.
Pozdrawiam
TomG
Ula gdzie Ty tyle jeździsz ;) - ja w tym roku max 4500 wyciągnę a będzie to zdecydowanie rekordowy rok (z powodu rozrostu PPM)
OdpowiedzUsuńTomG, wyszło mi 280h, musiałam niestety policzyć osobno, bo mój dzienniczek on-line nie ma takiej statystyki. Mam teraz trochę lepszy łańcuch, założony w lipcu zeszłego roku i cały czas jest ok. Serwis ograniczam do czyszczenia od czasu do czasu. Ale faktycznie dawniej co około 2-3 tys. musiałam zmienić łańcuchy, bo bardzo się rozciągały. Myślę, że dopiero w 2012 zmienię obecny.
OdpowiedzUsuńBronek, nie żartuj ;) Po prostu Twoje kilometry muszą być lepiej wykorzystane! 600km nabiłam z sakwami, jadąc latem do Stalówki i z powrotem. Kilkaset na PPM (rozrasta się, za rok jeszcze więcej imprez).
Odnośnie kolegi co przejechał niby 11950 km w roku, to tak wychodzi że codziennie, bez wyjątku "robisz" ponad 33 km. Jesteś listonoszem?
OdpowiedzUsuńNajlepszego życze!
Konrad
Wystarczy w sumie do pracy mieć 16 km ;) a w weekendy jakaś wycieczka. Chociaż, prawdę mówiąc, jak jeździłam dzień w dzień do pracy po 11 km x 2, to w weekendy często już miałam ochotę na coś innego niż rower...
OdpowiedzUsuńDo Konrada :)
OdpowiedzUsuńNie jestem listonoszem,ale codziennie dojeżdżam do pracy rowerem (14 km dziennie X 2).Do tego dochodzą jeszcze maratony szosowe,weekendowe wycieczki,no i oczywiście B-B Tour :)
Pozdrawiam
Headhunter
Headhunter, bardzo inspirująca, chyba dla wszystkich, odpowiedź. Rower z rana i z wieczora - zamiast stania w korkach, rower w weekend - zamiast łażenia po centrach handlowych... Jesteśmy chyba mniejszością niewykrywalną w statystykach ;)
OdpowiedzUsuńI to zdecydowaną mniejszością!... (chociaż można się czasem zdziwić)... mało tego postrzegani jesteśmy jako niezbyt poważni i co tu ukrywać - nienormalni. Raduje się moje serce jak to słysze/czytam i utwierdza w przekonaniu że to co robie to nie tylko hobby, pasja czy zainteresowanie ale sposób na życie - zdrowe życie (choć odbiegające od normy ;-) ). Przy okazji, Ula gratulacje wyniku na Masakrze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
TomG
Dziękuję ;) chyba w relacji z Masakry muszę się odnieść do tematyki nienormalności... myśli na ten temat prześladowały mnie całą noc.
OdpowiedzUsuń