środa, 9 maja 2012

Majówka obrazkowo

Zaczęło się nietypowo jak dla nas - na wodzie. Od Przedborza do Inowłodzia, po drodze namiastka morza w postaci Zalewu Sulejowskiego. Parafrazując znane niektórym zaproszenia na MTBO - „polecam wszystkim, którzy mają kajak.”


Od czasu do czasu bywało nawet romantycznie. „Wszystko gdacze, skacze, lata” - jak stwierdził kiedyś nasz kolega inżynier. Wiosna.


Porzuciwszy kajaki, tę samą rzekę zwiedzaliśmy rowerowo. Most zbudowany z siatki drucianej, blachy, drewna i asfaltu. Szczytowe osiągnięcie inżynierii lądowej w powiecie białobrzeskim.


Ten sam most od góry. Sahib wcina pożywne rogaliki, kontemplując upływ czasu symbolizowany przez płynącą wodę.


Nic nie trwa wiecznie, zwłaszcza „rowerowa pogoda”. Kilka godzin później, między sadzonkami papryki a taczką przeczekujemy burzę, nomen omen koło miejscowości Grzmiąca. Po dwóch godzinach mamy dość i na mokro robimy jeszcze 70 km. Po drodze zjadamy 2 paczuszki sezamków i 2 cukierki.


Majówkę kończy akcent leśny. Rezerwat Modrzewina, który jest polskim odpowiednikiem zaczarowanej puszczy Lorien. Na rowerzystów czekają w nim różne atrakcje, pozwalające wyrobić bułę i korzystne cechy charakteru.


A jak Wam minął długi weekend? Sportowo czy imprezowo?

3 komentarze:

  1. Hej!
    fajna wyprawa. Chociaż mając wybór, wybrałbym kajak możliwie najdłużej. Przedkładam wodę nad lądowe trasy.
    Jednak mój weekend minął w pewnym sensie leniwie, a głównie fotograficznie-spacerowo. 8/9 dni tego długiego tygodnia, to były pobudki o piątej rano i kilkugodzinna wędrówka z Vegą naprzeciw wschodzącego słońca.

    pozdr.Vslv

    OdpowiedzUsuń
  2. Och Krolisku, zazdroszczę Ci sportowości weekendu! Jak już zakończyłem imprezowanie i poszedłem wczoraj biegać to... okazało się, że kontuzja (ITBS wspaniały) nie jest jeszcze wyleczona, odnowiła się i czeka mnie kolejne 2 tyg przerwy. A tu w sobotę DYMNO pod samym nosem się odbywa!

    A Wasza wyprawa świetna, szczególne wrażenie robi mostek;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Vislavie, zawsze podziwiam Twoje zdjęcia o świcie. Dla mnie to egzotyczna pora, choć pod namiotem wstaje się wcześnie i to jest fajne. A co do kajaka, powoli się przekonuję. Zwłaszcza, że ostatniego dnia przestałam zostawać z tyłu - udzielono mi nareszcie lekcji profesjonalnego wiosłowania. Usłyszałam nawet "o rety, ale teraz zasuwasz" - i odpłynęłam w dal. ;)
    Krasusie, wracaj do formy! A mostek do tej pory znałam głównie z kajaków - kilka razy tamtędy pływaliśmy. Za kilka lat może okazać się nie do przejścia, a szkoda, bo to fajny skrót. Pilicę mamy spokojnie w zasięgu weekendowych pojeżdżawek. W okolicy został nam jeszcze nieodkryty rezerwat w Tomczycach - ponoć fajne skarpy i wąwoziki.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. :)