Gdyby padał deszcz, to częściej pisałabym na drugim blogu, wymyślając różne przepisy i bajki o zwierzętach. Tymczasem pogoda rowerowa, postanowiłam więc pokazać Wam piękno terenów niedalekich od nas, które odwiedzamy z Moniką podczas wycieczek (zwanych też szumnie treningami). Pozwólcie zatem zabrać się do cudownej Krainy Jabłka i Truskawki - i nie tylko - położonej między Piasecznem, Warką i Grójcem.
Przede wszystkim zwraca uwagę wzorowana na sztuce starożytnej symetria mazowieckiego krajobrazu, którą zakłócił tylko niespodziewany przylot Królika.
Naleśniki w Warce. Po makaronie to druga klasyczna przekąska kolarska, choć kolorowa posypka i bita śmietana ze spreju stanowią dodatek dla odważnych.
Michalczew. Jeden z obiektów Szlaku Koszmarów Architektury. Jesienią robi jeszcze lepsze wrażenie. Fotkę wysłałam do admina tego bloga, za co pójdę do piekła.
Chynów. Najciekawsza część wycieczki - wizyta w prywatnym, plenerowym Muzeum powoli urządzanym przez Piotrka, męża Moniki. Muzeum jest dopiero planowane i nie ma jeszcze nazwy. Propozycje zgłaszajcie w komentarzach!
Poważną część kolekcji stanowią automobile. Nie wszystkie są skończone. Ten jaguar zachwycił mnie świeżutkim malowaniem. Według mnie to styl marynarski, ale Piotrek twierdzi, że to oryginalne malowanie wyścigowe. Niestety przejażdżki nie są planowane. 30 litrów/100 km, proszę Państwa! Sponsor strategiczny poszukiwany!
Kolejne auto. Kobiety kochają chrom i agresywne kształty karoserii. Nawet jeśli auto ma oderwaną kierownicę i luźne kable w środku. Ups, tego miałam nie pisać. W oddali czołgi sprawne inaczej.
A tutaj czołg na chodzie. Wyposażony w karabiny maszynowe. „A wiecie, dziewczyny, ten czołg to obskrobała szlifierką oscylacyjną i pomalowała samodzielnie córka mojego kolegi.” Czyżby jakaś sugestia?
Poważną część kolekcji stanowią obiekty latające. Śmigłowiec dobrze komponuje się z zielenią drzew.
W środku ma wszystko, co trzeba. Na liczniku 260 km/h.
Drugi obiekt - prywatny „tupolew”. Warto zwrócić uwagę na brzozy w tle.
Na koniec - nieruchomości (budki dla ptaków?). „Chciałem zachować pierwotny charakter terenu, tej fabryczki typowo PRL-owskiej, ze wszystkimi jej obiektami” - mówi twórca Muzeum. W przyszłości być może zostaną zaadaptowane na łazienki dla zwiedzających.
Sułkowice, droga powrotna. Z kronikarskiego obowiązku dodam na koniec ciekawy pomnik zwierzęcy, położony na terenie ściśle tajnego obiektu (zdjęcie zrobione jest z ukrycia). Przedstawia on Psa Cywila...
... który tuż obok ma swoją ulicę.
Dziękuję za uwagę i zapraszam na kolejne wirtualne wycieczki. :)
:)
OdpowiedzUsuńTen post to świetna ilustracja do Twojego poprzedniego wpisu "Po co startować?". Masz dobrą kondycje i możesz zobaczyć wiele ciekawych miejsc na rowerze.
Kiedy jeżdżę po moich okolicach, albo gdzieś w Polsce, przekonuję się, że nie ma nudnych miejsc. Wszędzie jest coś ciekawego i niekoniecznie muszą to być spektakularne krajobrazy. A najbardziej to lubię właśnie tak - wyjść z domu i pojechać przed siebie. Nie do wiary, ale wczoraj znowu trafiłam w miejsca, w których nigdy nie byłam. Znaleźliśmy z Monika i Piotrkiem gniazdo pustułki i obserwowaliśmy jak polują na polu.
Usuń@Michalczew - w pierwszej chwili pomylilem krzyż ze smiglem, wyglada jak jakiś olbrzymi bombowiec - forteca powietrzna.
OdpowiedzUsuńaha, i wyślij ten obrazek jeszcze tutaj: http://wszystkozle.pl/
OdpowiedzUsuńtam jest też miejsce na takie perełki
Kraj zbudowany z błota, desek i tablic reklamowych... Nie mogę tego za długo oglądać, bo mi źle. ;) A ten kościół chciałam już kilka razy sfotografować, tyle że zazwyczaj jeżdżę bez aparatu albo pogoda była szaro-deszczowa. Nareszcie się udało. Ciekawe, po co my w ogóle kształcimy architektów...
UsuńA można odwiedzić muzeum z dziećmi? - idealny cel na wycieczkę rowerową :)
OdpowiedzUsuńCel idealny, tyle że przeważnie czynny tylko w godzinach pracy fabryki... Jeśli faktycznie będzie to kiedyś muzeum, to dam znać. Choć podobno podczas majówki kilka ekip skorzystało z tego, że Piotrek był na miejscu i weszli pooglądać czołgi i resztę. :)
Usuń