Na wstępie fotka z mety przysłana przez Kamila. W relacji z Nocnej Masakry wspomniałam o spotkaniu pieszego, który zgubił mapę. Był to właśnie Kamil. Później spotkaliśmy się tuż przed metą, zagrzewając nawzajem do "walki" o ostatnie metry. A w szkole Pan Nocny Strażnik zrobił nam taką oto fotkę, lekko niewyraźną i zamgloną, a więc tym bardziej oddającą klimat :)
Przechodząc do tematu sprzętowego - Nocna Masakra to nie są zawody w duchu minimalizmu. Wręcz przeciwnie. Im bardziej słupek rtęci spada na łeb, tym bardziej rośnie wielka sterta rzeczy do zabrania na trasę. A to na grzbiet, a to do plecaka. Zimowy rower obarczony mapnikiem, pompką, zestawem naprawczym, lampką i akumulatorem też waży swoje.
Warunki - około -10°C, bezwietrznie, w nocy mgła.
Strój:
Czapeczka pod kask z windstoperowymi "uszami". Na szyi buff wełniany.
Okulary z jasnymi szkłami - zabrałam, ale zdjęłam. Nie były potrzebne. W takich warunkach nie ma pyłu, owadów, ani błota strzelającego w oczy.
Kask z przyczepioną czołówką. Czołówki używam tylko do czytania mapy. Podczas jazdy nie lubię, bo efekt jest podobny do jazdy samochodem z włączonym światłem w środku. Dlatego cenię w miarę wygodny, duży przycisk w czołówce, możliwy do obsługi w rękawiczkach.
Ciepła bielizna Falke, letnia koszulka rowerowa z wszytą na plecach torbą na camelback, bielizna wełniana, cienki polar Beri, softshell (windstoper). Wszystko sprawdziło się ok, część trasy jechałam bez polara, założyłam go na szosie, gdzie mniejszy wysiłek i większa prędkość powodowały niemiłe zimno.
Rękawice narciarskie i dodatkowe cienkie rękawiczki jedwabne (na asfalcie). Kompas na rękawicy.
Spodenki rowerowe Alpinusa (jesienne, lekko ocieplane), cienkie spodnie softshellowe z łatami na kolanach (dzięki temu w kolana nie jest zimno).
Skarpetki wodoodporne Sealskinz, buty zimowe, ochraniacze neoprenowe - bardzo dobry, ciepły zestaw. Dodatkowo ochraniacz był przykręcony od spodu do kolców w butach. Dzięki temu podczas chodzenia w kopnym śniegu ochraniacz nie spadał z czubka i nie zbierał śniegowej kuli. Jedyną wadą zestawu były buty, które mają bardzo sztywne cholewki. O ile na asfalcie nie ma to znaczenia, to w terenie, podczas częstego wypinania się i chodzenia, bardzo masakruje kostki.
Plecak inov-8, a w nim:
Picie:
Po doświadczeniach z zeszłego roku zabrałam mały termos z herbatą - 0,5 l. W kieszeni bezpośrednio w koszulce - camelback z muszynianką - 1 l. Butelka coli 0,5 l. Picia mi wystarczyło, a nawet miałam za dużo ze względu na wcześniejsze zjechanie z trasy.
Jedzenie:
4 batoniki chałwa oraz 1 rogalik truskawkowy uzyskany od Tomka w wyniku wymiany za chałwę :)
I jeszcze:
Zapasowa cieniutka bluza, NRC, zapalniczka, 10 cm odcięte z centymetra krawieckiego, 2 zapasowe akumulatory do lampki (użyłam jeden), zapasowe baterie do czołówki, zapasowy buff, 50 zł (po zeszłorocznych doświadczeniach, kiedy to na stacji orlenu mogłam się napić tylko ciepłej wody z kranu). Przed wyjechaniem na trasę tłusty krem na twarz i dłonie.
Zapraszam do dzielenia się Waszymi zimowymi patentami i zestawami. W osobnej notce zamieszczę klika fotek sprzętowych, w tym jedną ze zwycięzcą Nocnej Masakry czyli Pawłem Brudło w roli głównej.
A jak przygotowałaś Swój rower na sliskie nawierzchnie i niskie temperatury?
OdpowiedzUsuńNic specjalnego, tylko opona z kolcami. Poza tym smary takie, jak zawsze.
OdpowiedzUsuńZa to widziałam ciekawe upgready rowerów w bazie :)
Widzę że trzeba ciagnąć cię za za język. Napisz o kultowych owiewkach na kierownicę z butelek pet.
OdpowiedzUsuńMarcin!!!! Ciiii.... to miał być sekret, tajny as z rękawa do kolejnego wpisu. Zupełnie nie załapałeś blogowego budowania napięcia :)
OdpowiedzUsuńUla, jaką używasz lampkę? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTomku,
OdpowiedzUsuńSigma Powerled Black Pro z akumulatorem, dobre światło.
Wielkie dzięki. Też sobie w końcu taką sprawię :). Pozdrawiam serdecznie. Tomek
OdpowiedzUsuń