niedziela, 28 listopada 2010

Zimowy tuning

Po spożyciu śniadania mistrzów...


... i wyjęciu z szafy dawno nie używanych zimowych ciuszków...



... wyciągnięciu "zimówki", przesmarowaniu jej i zaopatrzeniu w błotnik tylny, przyszła dziś pora na pierwszą w tym sezonie jazdę po śniegu!

Zabawa w lesie wyśmienita. Śnieg miejscami ubity na gładko, śliski, gdzie indziej dziewiczy i miękki, pryskający spod przedniego koła. Roślinność przykryta białymi poduszeczkami, słońce przebijające się przez chmury i złocące czarne kałuże. Dla takich widoków warto się trochę utaplać :) Zdjęcia niebawem.

P.S. Jak Wam się podoba blog w zimowej szacie?

2 komentarze:

  1. Dziś rano smutno patrzę w okno. Śnieg, mokro. Znowu pewnie niedziele w domu (w planach: pranie, prasowanie,sprzątanie, gotowanie lub inne podobnie emocjonujące zajęcia), a tu sms "Idziesz na rower?". Mimo drobnych wątpliwości, już po 2 godzinach przygotowań (no bo zimowe ciuszki się zapodziały, kaloszki-ochraniacze gdzieś się ukryły itp.) jedziemy do Żabieńca. Dzięki Ula za pomysł. Było super.
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam wśród komentujących :)
    To ja dziękuję za towarzystwo! Perspektywa dnia była równie nudna. Najbardziej fascynujące były ślady innych rowerzystów na śniegu. Czyje to opony? Czyżby braci P.? ;)
    Pozdrawiam i czekam na fotki.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. :)