piątek, 1 czerwca 2012

Krwawa Pętla - mój fast & light

Do przejechania Krwawej Pętli lub podobnych tras można podejść na dwa sposoby - oblężniczy lub fast & light. Zdjęcie obok pokazuje, wbrew pozorom, ten drugi sposób. Wydaje się, że rzeczy jest bardzo dużo. Ale połowę z tego miałam na sobie, a reszta była przyczepiona do roweru. Poniżej lista sprzętu - może się komuś przyda, a może mnie samej, jeśli za rok zatęsknię za przygodą.

Dla mnie najważniejsze, to jechać bez plecaka, gdy tylko mogę. Wolę mieć nieco bardziej obciążony rower niż plecy, przynajmniej na długiej i dość łatwej trasie. Dużo noszenia roweru nie było (jeden rów, dwa bagna, parę razy zwalone pnie, trzy razy schody). A jeśli chodzi o jedzenie i wodę, to nie jedziemy przez pustynię, sklepów po drodze jest naprawdę sporo, są nawet bary i kawiarnie, więc tylko na noc trzeba się zaopatrzyć.

Na rowerze miałam:

• torebka podsiodłowa (tool ze skuwaczem, dętka, łatki samoprzylepne, pompka, mały brunox),
• torebka rowerowa typu trójkąt (kilka batonów, żelki, cukierki, buff, pieniądze, papier toaletowy, proszek przeciwbólowy, coś na żołądek, 1 gazik Leko),
• bidon 1 litr,
• lampka przednia z akumulatorem, lampka tylna - obie mocne,
• mapnik, koszulka foliowa, komplet map wyciętych do niezbędnego formatu (tylko zakres szlaku),
• licznik.

(O mapach i szlaku planuję jeszcze jeden wpis, czekam na pewną przesyłkę.)

Na sobie miałam:
• koszulka cienka długi rękaw z 3 sporymi kieszeniami,
• wiatrówka cienka rowerowa (w ciągu dnia schowana do kieszeni),
• spodnie rowerowe cienkie długie,
• skarpetki cienkie z wełny,
• buty rowerowe,
• kask,
• okulary bezbarwne z UV,
• rękawiczki rowerowe.

W kieszeni:

• kompas, telefon,
• bułki, banany i inne zapasy w miarę kupowania i zjadania.

Monika jechała z plecakiem, zamiast mapnika miała na kierownicy GPS. Nie korzystała z bidonu tylko z camela, a właściwie jego odmiany - zwykłej butelki z wodą z dokupionym wężykiem - takim, jak w camelach. Miała koszulkę z krótkim rękawem i spodenki 3/4, na noc koszulkę z merino.

Obok jeden z patentów Moniki - licznik owinięty folią spożywczą. Ten pomysł jest nie do przecenienia, gdy ma się upodobanie do chodzenia z rowerem przez krzaki. :)

5 komentarzy:

  1. Ciekawi mnie ten wężyk do butelki a'la camel. Gdzie można coś takiego kupić? Widziałem kiedyś na jakimś PMNO ktoś miał i bardzo mi się patent spodobał:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podpowiadam
      http://www.off-sklep.eu/?233,gryzak-z-rurka-source-convertube

      Usuń
  2. Sorki ale jaki jest sens posiadania ...kompletu map wyciętych do niezbędnego formatu (tylko zakres szlaku). jeśli wyjeziesz po za szlak, czyli sie zgubisz to juz na szlak nie trafisz bo nie będziesz wiedzieć w którym miejscu sie znajduje. A zysk wagowy jest minimalny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod pojęciem "map wyciętych do niezbędnego formatu" rozumiem mapy, w których np. z płachty 60x80 cm zostawiam 1/3. Po cholerę na Krwawej Pętli brać okolice Mińska albo Garwolina (a te mapy, o których mowa, mają duże zasięgi). Nie chodzi zresztą o zysk wagowy, głównie o objętość tych map, ponieważ jedynym miejscem, w którym mogłam je schować był mapnik Miry - dużej objętości nie da się tam włożyć.

      Ponawiam przy okazji prośbę o podpisywanie anonimowych komentarzy, to ułatwia dyskusję. Funkcja anonimowych komentarzy jest pozostawiona tylko ze względów technicznych, żeby ułatwić komentowanie osobom nie posiadającym kont Google i na Bloggerze.

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. :)