czwartek, 15 września 2011

Myjnia łańcuchów według Barbieri

Dawno, dawno temu, bo pod choinkę 2010 dostałam od mojej wspaniałej rowerowej (i nie tylko) koleżanki Moniki taki oto sprzęt firmy Barbieri, który miał mi umilić i ułatwić jedną z najgorszych rowerowych prac czyli czyszczenie łańcucha:


Trochę czasu minęło i mogę podzielić się refleksjami. Jest to, jak widać - sprytna, kompaktowa myjka do łańcucha. W sam raz dla leni. W zestawie była też malutka buteleczka środka odtłuszczającego - wystarczająca na jedno mycie. Tak wygląda to w zbliżeniu:


Łańcuch przechodzi przez system obrotowych szczotek. Wystarczy pokręcić korbą do tyłu (nie trzeba podpierać tylnego koła, myjka ma haczyk, który zaczepia się o przerzutkę). Idzie to dość lekko.

Podczas kolejnych myć wlewałam tam różne inne chemikalia. Od profesjonalnych odtłuszczaczy (które na pewno są dla łańcucha najlepsze, bo wypierają z niego wodę) aż po home-made "sposób babuni" czyli mocny roztwór płynu do mycia naczyń.

Jak się spisuje myjka? Przy mocnym środku odtłuszczającym wystarczą 2-3 napełnienia myjki i mamy czyściutki łańcuch. Przy płynie do mycia naczyń trwa to nieco dłużej, no i dochodzi porządne suszenie łańcucha.

Rozwiązanie to muszę uznać za niezwykle wygodne i na doraźne potrzeby - w sam raz. Od czasu do czasu warto oczywiście rozpiąć łańcuch i potraktować go bardziej poważnie - benzyną, malutką precyzyjną szczoteczką itd. Jednak na mycie "codzienne" myjka Barbieri to fajne rozwiązanie.

Ten zielony pojemniczek po myciu się otwiera i można go przepłukać wodą. W warunkach polowych wystarczy nawet woda z bidonu. Nie wiem jeszcze, jak będzie z trwałością szczoteczek, na pewno po jakimś czasie zaczną tracić "ostrość". Póki co zasyfienie mojego łańcucha dzięki temu patentowi znacznie zmalało... Mogłaby ta myjka jeszcze grać i śpiewać, najlepiej w rytmie reggae, no ale nie wymagajmy zbyt wiele :)

A Wy - jak radzicie sobie z czyszczeniem łańcucha?

7 komentarzy:

  1. Jakiś czas temu w Lidlu była właściwie identycznie wyglądająca myjka. Jak dla mnie za bardzo chlapie wszędzie wokół, ale faktycznie czyści.
    Ja łańcuch najczęściej czyszczę na sucho szmatką, a co jakiś czas rozpięcie i benzyna. Po za tym metoda 3 łańcuchów zmienianych co około 1000 km powoduje, że raczej nie mam problemu brudnego łańcucha.

    OdpowiedzUsuń
  2. W mieszkaniu raczej nie używam, przeważnie na balkonie albo w ogóle gdzieś na zewnątrz, np. przy okazji mycia roweru. Metoda 3 łańcuchów jest dobra, tylko ja jestem chyba zbyt leniwa, żeby ciągle zmieniać, pamiętać o tym itd. Zostaje mi dbać o ten jeden. Zresztą kiedyś, bodajże na forum Mazovii, toczyła się ciekawa dyskusja o 3 łańcuchach - niektórzy twierdzili, że to przeżytek, bo przy odpowiednio dobranej kasecie i odpowiednio twardym łańcuchu oba komponenty zużywają się podobnie. Teraz mam chyba dość mocny łańcuch, który nie rozciąga się jak sznurówka, w przeciwieństwie do dawniejszych :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja ide na myjnie reczna. 5 min i rower jest caly czysty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja używam właśnie takiej myjki :-) W/g mnie wygodniejsze niż "szejkowanie" rozpiętego łańcucha w butelce.

    Żeby nie chlapało wystarczy owinąć myjkę szmatką (tam gdzie wychodzi łańcuch). Używam jej na balkonie i nie narzekam.

    Co do środka myjącego - benzyna ekstrakcyjna. Zlewam ją potem do słoika, z którego powoli sobie paruje (mimo że słoik zakręcony). Jeszcze się nie zdarzyło żebym musiał go opróżnic.

    W ramach oszczędności pierwsze mycie można zrobić benzyną z tego słoika ze zlewkami. Większoćś brudu osiada na dole, a to co na wierzu doskonale nadaje się na pierwsze mycie :-)

    Co do zużycia to raz do roku kupuję nową myjkę i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  5. Marcin, dzięki za ciekawy głos. Fajny patent na recykling benzyny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś też używałem takiej myjki, mam nawet gdzieś domu jeszcze. Tu na zdjęciach łańcuch jest czyściutki więc nie widać całości problemu. Otóż problem jest z czyszczeniem później tej myjki z resztek smaru który zalega na jego dnie i w kącikach pojemnika. Poza tym ja lubię serwisować rower w domu, a to wyklucza użycie benzyny, bo później to ciężko wywietrzyć. Ja łańcuch do każdego czyszczenia rozpinam i zdejmuje, wsadzam do wiaderka, do wody z płynem do naczyń i czyszczę szczoteczką. Później wieszam go i szybko osuszam z wody suszarką. Wisi sobie tak dobę jeszcze zanim go zapnę na rowerze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziadek,
    myjka domywa się bez problemu - aż sama byłam zdziwiona, bo wystarczy ją przepłukać ciepłą wodą z ludwikiem. Serwisowanie łańcucha w domu wcale nie wyklucza użycia benzyny, bo można to zrobić chociażby na balkonie, albo przed domem. Tak to zwykle robimy. Dla mnie szejkowanie benzyną nadal pozostaje jedynym prawdziwie dogłębnym sposobem. Natomiast ta myjka jest ok na co dzień. Po prostu co kilka myć wodnych zrobię jedno benzynowe i powinno działać.
    Ale jak wiadomo, ilu rowerzystów, tyle sposobów (a nawet sposobów więcej) :)

    PS. Suszarki nie mam, więc dobre wysuszenie zawsze jest problematyczne. Czasem psiknę Brunoxem, który dobrze wypiera wodę, i dopiero potem po jakimś czasie smar. Ostatnio próbowałam tak: zaraz po myciu Brunox, godzinę później smar finish line "czerwony" (na suche warunki), który ma tę zaletę że jest rzadki, więc ładnie wnika w łańcuch, i dopiero dobę później smar "zielony" czyli ten gęsty. Ten cykl smarowania wymyśliła nieoceniona towarzyszka moich rowerowych zabaw - Monika. I według mnie - bomba.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. :)