środa, 1 czerwca 2011

WaypointRace a parytet

Tytuł nieco przewrotny, jako że żadnego parytetu ani na tych, ani na innych zawodach nie ma :) Ale uwaga, będzie troszkę matematyki. Moją uwagę po Waypointrace zwrócił bowiem wysoki odsetek kobiet, które ukończyły trasę PRO.

W zeszłym roku zrobiłam z ciekawości zestawienie wszystkich pucharowych zawodów (PPM), żeby sprawdzić, w których startowało najwięcej kobiet. O dziwo, przodował Grassor z ponad 19% odsetkiem pań, z tym że ze względu na ogólnie niewielką liczbę startujących (łącznie 31 osób, w tym 6 kobiet) nie można chyba traktować tej liczby zbyt poważnie.

Natomiast imprezy o wysokiej frekwencji charakteryzował następujący odsetek zawodniczek:

Harpagan 39 - 7,2%
Waypointrace - 8,9%
Odyseja Jesienna - 14,3%
Harpagan 40 - 11%

(Średnia ze wszystkich zawodów to nieco ponad 10%.)

W tym roku zaskoczył mnie bardzo pozytywnie Waypointrace. Otóż okazało się, że kobiety na trasie PRO stanowiły 22% wszystkich zawodników. A więc ponad dwa razy więcej niż rok temu!

Z czego może to wynikać? Wydaje mi się, że wpłynął na to sposób podziału zawodników na trasy FAN i PRO. Jako nowość wprowadzono wybór trasy w trakcie trwania wyścigu, a nie przy zgłoszeniach. Kto zdobył 1-6 waypointów, automatycznie klasyfikowany był jako zawodnik trasy FAN, kto zgarnął więcej - jako PRO.

Być może w poprzednich latach mniej kobiet zgłaszało się na dystans PRO (>100 km), ponieważ nie wierzyły w swoje siły i umiejętności nawigacyjne? Wolały z góry wybrać dystans FAN (60 km), który wydawał się bardziej przyjazny. Tym razem mogły na trasie zdecydować o zdobyciu kilku waypointów więcej, gdy orientowały się, że sił wystarczy, a limit czasu spokojnie im na to pozwoli. Brawo dziewczyny!

Gratuluję Organizatorom tego pomysłu, uważam go za bardzo trafiony.

Fot. Organizatorzy Waypointrace

2 komentarze:

  1. Oooo, jaki ciekawy wpis :-)

    W przypadku Magdy (mojej lepszej połowy) jest dokładnie tak jak piszesz. Za każdym razem muszę się trochę napracować żeby przekonać Magdę do startu na dłuższym dystansie.

    Mozliwość wybóru trasy w trakcie wyścigu na podstawie aktualnego samopoczucia, formy, pogody i trudności rajdu bardzo tutaj pomaga.

    Dodatkowo, jak słusznie zauważyłaś, kobiet startuje stosunkowo niewiele. Jak jest jeszcze podział na trasy to okazuje się, że w kategorii startują .... np. 2 zawodniczki. Jest to mocno demotywujące do startu.

    Przy dwóch trasach występuje też duża dysproporcja dystansu np. 50 i 150km. Często słyszę: "Eeee 150km to za dużo, zdążę odwiedzić może 5-6 punktów, chciałabym mieć więcej frajdy z nawigacji. A 50km to za mało, wrócę na metę i będę musiała na ciebie (znaczy mnie, hihi) czekać 4 godziny".

    A jak na krótkiej trasie ograniczony jest dodatkowo limit czasu jest jeszcze gorzej :-(

    Myślę że kobietki chca się ścigać, wbrew stereotypom dobrze nawiguja, trzeba tylko stworzyć dobre warunki do startu. I wtedy żadne parytety nie będa potrzebne ;-)

    Marcin

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyny przede wszystkim nie powinny się frustrować tym, że nie są w stanie przejechać całej trasy (najdłuższej). Z założeni większość tras jest tak pomyślana, by nie nudziła się na nich męska czołówka :)
    A co do demotywujących list startowych - ostatnia Nocna Masakra była dla mnie cholernie demotywująca, byłam jedyną zawodniczką na liście. W środku nocy zjechałam z trasy.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. :)