niedziela, 6 lutego 2011

Z wiatrem i pod wiatr

Wygląda na to, że zaczęła się wiosna, w każdym razie brak śniegu i błękitne niebo mogły dziś omamić każdego. Wstałam niestety za późno, by załapać się na wycieczkę z Moniką i Piotrkiem oraz pyszne ciastka w Złotokłosie, mimo to postanowiłam złapać słońce za ostatnie promienie. Było fantastycznie, sucho, ciepło, nieco wietrznie, a noga podawała. Najlepsze jest to, że jeśli w jedną stronę jedzie się pod wiatr, to wraca się z wiatrem.

Spotkałam tylko jednego kolarza. Za to zaledwie 2 km od domu widziałam panią w ludowym stroju. Na głowie miała jakiś taki sztywny czepiec, a spod płaszcza wystawała jej kolorowa spódnica i ozdobny biały fartuszek. Pierwszy zwiastun wiosny?

2 komentarze:

  1. U mnie też zapachniało wiosną. I dużo rowerzystów. Chociaż trudno mi ich tak nazwać, chodzi o starszych ludzi, którzy jeżdżą na swoich "składakach" chyba przez cały rok. Zawsze ich podziwiałam, nie mogłam zrozumieć jak oni utrzymują równowagę na łysych oponach jadąc po lodzi i w dodatku będąc już w zaawansowanym wieku. Twój blog właśnie mnie zmotywował od odkurzenia swojego sprzętu. Nie jest aż takim pasjonatem jak Ty, ale lubię jeździć.
    Szerokich ścieżek,
    Pozdrawiam,
    Wasp

    OdpowiedzUsuń
  2. Wasp, powiem Ci szczerze, że mnie też potrafią zadziwić starsi ludzie na lodzie. Ja czasem nie daję rady, nawet z oponą z kolcami! A oni jak gdyby nigdy nic, powolutku, ale do przodu. Chociaż raz widziałam, jak jeden dziadek się przewrócił i wyglądało to groźnie. Ale podeszłyśmy z Moniką i okazało się, że wszystko w porządku. Może oni z twardszej gliny zrobieni...
    Pozdrawiam wiosennie i wzajemnie szerokości!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. :)