Lubię włóczyć się po okolicy. Kiedy jeżdżę sama, nie muszę się spieszyć, oglądać na wcześniejsze plany. Czasem skręcam wtedy w drogi zwykle omijane, jakieś polne miedze, w które nigdy się nie zapuszczaliśmy. W ten sposób odkrywam nowe połączenia znanych miejsc. Ostatnio znalazłam nowy, duży staw, obok którego przejeżdżaliśmy setki razy.
Lubię spotkać gdzieś w polu pracującego człowieka. W pełnym słońcu zatrzymać się i zapytać o drogę. Każdy ma teraz GPS i mapy w komórce (ja nie mam). Podobno coraz mniej osób pyta o drogę. A to taki sympatyczny zwyczaj.
GPS nie powie Wam, czy droga jest zarośnięta, czy błota dużo, czy się przejedzie rowerem i czy w tym gospodarstwie na horyzoncie nie mają zwyczaju puszczania luzem psów.*
* Zwyczaj, którego bardzo nie lubię...
Och, post u Tolafarii!!!:)
OdpowiedzUsuńCo do psów to ja w ogóle ich nie lubę, a już takie spuszczone:/ Pamiętam na jednym PMNO na mapie były zaznaczone biegające swobodnie psy i… faktycznie w tym miejscu jeden nas solidnie pogonił;)
Niestety. Nigdy nie mogłam zrozumieć tego zwyczaju, że pies zamiast siedzieć za ogrodzeniem, jest puszczany luzem... A potem afery, że kogoś psy pogryzły albo pełne rozpaczy ogłoszenia, że komuś "piesek zaginął". Nie przepadam za psami, zwłaszcza dużymi. I mam takie miejsca w okolicy, gdzie po prostu nie jeżdżę.
Usuńpsy na łańcuchy!
OdpowiedzUsuńNie musi być zaraz łańcuch, jak biega za ogrodzeniem. :)
UsuńNa łańcuchach należałoby uwiązać nieodpowiedzialnych właścicieli. Pies ma swój instynkt i zwyczaje, dlaczego miałby być za to karany?
UsuńJa nie jeżdżę z GPS-em, bo nie stać mnie na takie luksusy. Posługuję się kompasem w głowie i zabieram ze sobą kartkę ze wskazówkami, gdzie mam skręcić. Mam co prawa GPS-a, ale nie ma własnej mapy.
OdpowiedzUsuńKompas w głowie to podstawa. ;) Ale mapa w kieszeni też dobra rzecz.
Usuń