poniedziałek, 9 czerwca 2014

Podwarszawskie china town

Jaka gmina, takie china town. Nasze mieści się w Wólce Kosowskiej - przy Szosie Krakowskiej, ok. 10 km na południe za Jankami. To olbrzymie centrum handlowe zdominowane przez Azjatów. Leży na szlaku wielu naszych popularnych wycieczek: z Piaseczna do Lasu Młochowskiego, do Radziejowic, Petrykozów, Grodziska Mazowieckiego itd.

Wólka Kosowska bywa też samodzielnym celem naszych przejażdżek, a to ze względu na liczne sklepy spożywcze z żywnością orientalną. Ceny są niższe niż w tego typu obiektach w Warszawie, a wybór ogromny. Najczęściej kupujemy tam papier ryżowy do sajgonek (500 g = ponad 70 płatów = 7 zł), makaron ryżowy, różne ziarna i przyprawy. Zdarza się też nabyć bataty, szpinak, kolendrę (pęczek = 1,5 zł) albo świeżutkie, niepaczkowane tofu prosto ze skrzynki (kostka = 3 zł).

Bariera językowa, jak wiadomo, w handlu nie stanowi wielkiej przeszkody. Zresztą sprzedawcy nieźle opanowali liczebniki. Standardy sanitarne są nieco inne niż te, do których przywykliśmy, w bocznych uliczkach walają się śmieci, no i w tygodniu jest to bardzo ruchliwe miejsce. Mimo tych mankamentów polecam zakupy żywnościowe w Wólce.

Zabierzcie tylko odpowiednio duże sakwy. ;)


5 komentarzy:

  1. Specyfiką tego miejsca są hulajnogi w wersji cargo, do przewożenia dużych kartonów z hurtowymi towarami z dalekiego wschodu. W miejscu gdzie w standardowej hulajnodze stawia się nogi, w wersji cargo zamontowano poprzeczną deskę (zwykle sklejkę) umożliwiającą ustawienie kartonów. Ciekawe jak powozi sie takim pojazdem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Sam nie wiem, na którym Twoim blogu należałoby wspomnieć o magnesie, który przyciąga mnie do azjatyckich sklepów spożywczych w Wólce Kosowskiej. Jest nim solanka z kapusty musztardowej - tylko dla koneserów.

    OdpowiedzUsuń
  3. No trudno, liczyłem na krótkie wprowadzenie w temat solanki z kapusty musztardowej, oczywiście na "Kiszonkach Tofalarii".
    A jest szansa na wpis o "paskudnym" Kimczi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, kimchi będzie, choć sama za nim nie przepadam. Pozyskałam już nawet zdjęcie oryginalnych koreańskich beczek do kiszenia.... Stay tuned.

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. :)