piątek, 16 grudnia 2011

Myśli przed Masakrą...

...Nocną, oczywiście. Za 24 godziny startujemy. Właśnie zaczynam się pakować. Wygląda na to, że pogoda będzie nietypowa. Raczej nie ma co liczyć na śnieg, który przez 2 ostatnie lata umilał te ostatnie w roku zawody. Szkoda, bo mimo bardzo nieprzyjemnych mrozów (odpowiednio -20°C w 2010 i -15°C w 2011), jazda po śniegu miała w sobie wiele uroku.

Daniel, z którym rozmawiałam chwilę, gdy rozstawiał punkty, mówi, że w lesie dużo błota, zwłaszcza w okolicach zrębów. Ale to przecież normalne. Poza tym piachy, szutry, standard. Chyba letni rower? I jest ciepło.

Sama jestem ciekawa, jak będzie. Najważniejsze, że w ostatniej chwili Monika zdecydowała się wystartować, więc będziemy po prostu dobrze się bawić!

Idę przykręcać bloki do zimowych butów...

3 komentarze:

  1. Moje wstępne gratulacje, Och-Mistrzyni! Mam nadzieję, że uda mi się uściskać dłoń czempionki na Harpie na wiosnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki! Czemu nie wpadliście? Było super ;) o tym wkrótce - w relacji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak urwałem hak w Elblągu, to przez 3 tygodnie roweru nie miałem (nie wiem jak inni, bo to mój pierwszy urwany hak, ale Corratec zmienia kształt haka co parę lat nawet w obrębie jednego modelu), potem mi się dziecko pochorowało i nie szło z nim jeździć rowerem do przedszkola. No i jakoś tak sflaczałem, że mi się nie chciało pchać na drugi koniec Polski, żeby zobaczyć dwa PK i wrócić na metę. Musimy tu w Kraku coś wymyślić, żeby przeciągnąć trochę MTBO na południe. Byłoby zdecydowanie łatwiej... niektórym.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz. :)